Gdyby było to możliwe zrezygnowałabym z pracy, przeprowadziłabym się w jakieś rajskie miejsce i zamieszkałabym na swojej desce SUP, uzyskując dzięki temu możliwość pływania na niej o każdej porze dnia i roku. Najchętniej podporządkowałabym temu swoje życie.
Zamykanie sezonu SUP przychodzi mi z trudem, a odkładanie SHARKA na miejsce zimowego odpoczynku jest dla mnie smutnym momentem. Pocieszam się nadzieją, że nadarzy się okazja na pływanko o tej porze roku.
Rekonwalescencja z początkiem października, która wyłączyła mnie z SUP-owania na sześć tygodni, pobudziła tylko mój apetyt na pływanie. Póki co realizuję założenie wodowania deski w weekendy, starając się nadrobić stracony czas.
Z drugiej strony zima to dla mnie najlepszy okres do uprawiania innych aktywności fizycznych bez poczucia winy. Ostatnie 7 miesięcy życia poświęciłam na rozwój wodnej pasji. To był najbardziej wymagający sezon, zwieńczony ‘opanowaniem’ surfingu na szalonej desce Red Paddle Whip oraz zajęciem najwyższego miejsca na podium w regatach Planet Baltic SUP Race 2019 w Kołobrzegu.
Także ciepła końcówka lata pozwoliła mi spędzić wrześniowy urlop równie intensywnie.
Nie chce się powtarzać, dlatego o tym oraz innych wyczynach w niesamowitych okolicznościach przyrody i zapierających dech w piersiach widokach możecie przeczytać tutaj, tutaj, tutaj i tutaj.
Trudno mi uwierzyć, że udało mi się zobaczyć tyle miejsc w tak krótkim czasie.
To był bardzo dobrze wykorzystany czas.
Pozostaje mi życzyć Wam dobrych warunków pogodowych oraz cierpliwości w oczekiwaniu na wiosnę. Do zobaczenia na wodzie dopóki nie zamarzną zbiorniki. Najwyżej umówimy się na łyżwy.