Jezioro Złotnickie

Posiadając siedmioletnie doświadczenie w branży hydrotechnicznej, zapory uważam za najbardziej skomplikowane oraz wymagające obiekty wodne na wszystkich etapach procesu inwestycyjnego. Każdy błąd, przeoczenie zarówno podczas projektowania, realizacji, jak i eksploatacji budowli niosą za sobą ryzyko. Wystąpienie tego największego jest katasrofalne w skutkach.
Już w czasie studiów tamy zaliczałam do najciekawszych konstrukcji w karierze hydrotechnika. Dlatego marzyłam o byciu członkiem zespołu realizującego takie projekty.
Swoje pragnienie spełniłam, między innymi, odbywając praktykę zagraniczną w firmie PANGAEA CONSULTING ENGINEERS Sp. z o.o. w Atenach, gdzie uczestniczyłam w projektowaniu trzech zapór w północnej części Grecji, a następnie oglądałam na żywo zaawansowanie prac budowlanych i przedsięwzięć logistycznych podczas wizytacji budów.
Dziesięć lat temu brałam udział w opracowywaniu Studium Wykonalności Budowy Zbiornika Przeciwpowodziowego Racibórz Dolny na rzece Odrze. Temat kontynuowałam trzy lata później, uaktualniając część projektu wykonawczego.
To właśnie z tych pozycji w swoim CV jestem najbardziej dumna. Miałam ogromne szczęście, że partycypowałam w tego typu inwestycjach, ponieważ te realizowane są naprawdę rzadko.

Dopełnieniem mojej fascynacji konstrukcjami były SUP wycieczki po trzech zbiornikach zaporowych na południu Polski, którym poświęciłam zeszłoroczny urlop. Obiekty, które znałam z podręczników akademickich, mogłam podziwiać na żywo i to z pokładu deski SUP. To było wspaniałe doświadczenie, które nie tylko zapewniło mi fantastyczną atrakcję, ale także było cenną lekcją praktyczną, wzbogacającą moją wiedzę techniczną.

Relacje z wypraw po Jeziorach Leśniańskim oraz Pilchowickim są dostępne na moim blogu od kwietnia. Dzisiaj zabieram Was na Jezioro Złotnickie.

Plan wycieczki po Jeziorze Złotnickim zakładał zobaczenie zapory od strony lądu w pierwszym etapie, następnie opłynięcie całego zbiornika na desce SUP.

Wczesne godziny poranne pozwoliły mi na bezproblemowe znalezienie miejsca postojowego oraz samotne zwiedzanie. Przepiękny widok na ścianę odwodną zapory oraz przejście dwoma tunelami wydrążonymi w skałach urozmaiciły krótki spacer z parkingu na obiekt. Z korony zapory roztaczał się malowniczy krajobraz na dolinę porośniętą gęstym lasem. Z jednej strony konstrukcja grodziła szerokie jezioro, z drugiej rzeka Kwisa płynęła, prawie 28 m niżej, wąskim korytem do Jeziora Leśniańskiego. Zdecydowałam się zejść do budynku Elektrowni Wodnej Złotniki. Chociaż była niedostępna dla zwiedzających, było warto zobaczyć ścianę zapory w pełnej okazałości. A z tej perspektywy wyglądała imponująco. Równie mocno zachwyciła mnie kaskada przelewu bocznego (powierzchniowego) wkomponowana w skały.
Kiedy ja spacerowałam po obiekcie, w tym samym czasie, trwała XVIII Międzynarodowa Konferencja Technicznej Kontroli Zapór w Białej Wodzie, poświęcona monitoringowi i bezpieczeństwu budowli hydrotechnicznych. Przez moment żałowałam, że zrezygnowałam z uczestnictwa w tym wydarzeniu. Ostatecznie wizytacja zapory oraz przeprowadzenie własnej „inwentaryzacji” z pokładu mojego SHARKA były dla mnie bardziej interesujące.

Podbudowana słusznością swojego wyboru skierowałam się z powrotem na parking. Zawróciłam pod Ośrodek Szkoleniowo – Wypoczynkowy Złoty Sen, aby kontynuować kolejny etap wycieczki. Przygotowania do zwiedzania Jeziora Złotnickiego rozpoczęłam po uzyskaniu zgody na wejście na teren hotelu. Wodowanie deski z pomostu pływającego było dla mnie dużym udogodnieniem. Szybko i sprawnie znalazłam się na wodzie. Gdy tylko zaczęłam wiosłować, na błękitnym dotąd niebie zaczęły pojawiać się ciemne chmury. Nie chcąc tracić czasu popłynęłam w kierunku zapory. Na szczęście dzielił mnie dystans tylko 600 m.
W ostatnich podrygach słońca przyglądałam się kamiennej ścianie zapory, której budowa musiała być żmudnym i pracochłonnym zajęciem. Jednak to błękitne zamknięcia przelewu bocznego przykuwały moją uwagę. Co by nie mówić, stanowiły jedyne abstrakcyjne kolorystycznie elementy krajobrazu. Tylko od strony wody było widać faktyczny rozmiar masywów skalnych, w których wydrążono tunele pod budowę drogi dojazdowej do zapory.

Byłam w swoim żywiole, więc podziwianie obiektu trwało dłużej niż zakładałam. Silny podmuch wiatru wyrwał mnie z kontemplacji. Zawróciłam do ”wodnego skrzyżowania”, na którym skręciłam w lewo na wschód. Płynęłam z wiatrem, więc deska nabrała prędkości. Liczyłam, że woda będzie spokojna, skoro jezioro jest wąskie i osłonięte drzewami. Zaczęło kołysać SHARKIEM. Poczułam się niepewnie, mimo że wciąż wygrywałam wyścig z deszczowymi chmurami. Nie jestem przesądna, ale pierwszy raz w życiu pomyślałam, że SUP-owanie w piątek 13-go może skończyć się dla mnie źle. Po przepłynięciu około 300 m zrezygnowałam z dalszej podróży. Chociaż trasa zapowiadała się interesująca przyrodniczo, nie chciałam docierać do Karłowic za wszelką cenę. Drogi powrotnej obawiałam się najbardziej. I słusznie, bo z trudem wróciłam pod Złoty Sen.

Rozdrażniona sytuacją postanowiłam odkryć zachodnią część jeziora. Ponieważ warunki pogodowe zmieniały się dynamicznie, chciałam mieć hotel w zasięgu wiosła. Wiatr w tej części jeziora nie był tak dokuczliwy, dlatego w spokoju eksplorowałam dwie niewielkie zatoczki bujnie zarośnięte roślinnością chyba we wszystkich możliwych odcieniach zieleni. Krzaki jagód, malin, wrzosy oraz mchy porastające skały tworzyły różnorodne i nieoczywiste kompozycje.

Z uczuciem niedosytu wróciłam do ośrodka. Zacumowałam deskę do barierki, a sama zrobiłam sobie piknik na tarasie. Cisza, spokój oraz widok na jezioro złagodziły moje rozczarowanie. Pocieszyłam się przysłowiem: „Co się odwlecze, to nie uciecze”. Przynajmniej mam pretekst, aby wrócić w to miejsce jeszcze raz.

2 Replies to “Jezioro Złotnickie”

  1. Hej, super relacja! Nie wiesz może czy na jednym z tych jezior jest możliwość wypożyczenia deski SUP?

    1. Magdalena Ewa Zuzanna says: Odpowiedz

      Dziękuję. Z tego co zauważyłam, ośrodki udostępniają zazwyczaj rowery wodne, łódki oraz kajaki. SUP-y nadal trudno wypożyczyć. Na jeziorach Pilchowickim oraz Leśniańskim byłam jedyną SUP-owiczką. Natomiast kilka osób pływało przy plaży Campingu Złoty Potok. Spróbuj tam. Załączam link: http://www.zlotypotokresort.pl/
      Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.