W co tu się ubrać?

Mówi się, że kobieta zawsze nie ma co na siebie włożyć niezależnie od ilości ubrań zalegających w jej szafie. W każdej sytuacji chce wyglądać modnie i pięknie, nawet w trakcie uprawiania sportu.
Ale nie ja.
Akurat jestem osobą, która nie wymaga nowych ubrań zabierając się za nowy sport.
Zakup deski SUP był dla mnie ogromnym wydatkiem, nabytym w kiepskim finansowo momencie życia. Liczył się sprzęt, reszta aspektów – w tym odzieżowy – była dla mnie bez znaczenia. Istotnym było na czym mam pływać, a nie w czym. Na kombinezon piankowy nie wystarczyło funduszy, tak więc jej zakup przesunęłam na rok 2018.

Zanim raz stanęłam na desce musiałam zoptymalizować stroje do pływania. Stąd pierwsze co zrobiłam, zanurkowałam do szafy po sportową jej zawartość. Wyrzuciwszy ubrania na łóżko, zaczęłam kombinować w co by tu się ubrać…
Na pierwszym miejscu znalazły się stroje kąpielowe, zarówno model glamour – tęczowe bikini, jak i wersja jednoczęściowa, przeznaczona niegdyś na zajęcia aqua aerobiku. Walający się na półce niefunkcjonalny i niewygodny fioletowy top, paradoksalnie kupiony z myślą o komforcie podczas biegania, udało mi się skompletować z czarnymi figami stroju kąpielowego.

  • bikini – Calzedonia
  • kostium jednoczęściowy – Speedo
  • top –  Adidas
  • dół od kostiumu kąpielowego – H&M

 

Poszło sprawnie i szybko. Trudniejszym okazało się zestawienie ubrań w warunkach nie pozwalających na surfowanie w stroju kąpielowym. Lato w Polsce kapryśnie, wody Bałtyku zimne. Wakacje na rajskich wyspach nie wchodziły w grę, przynajmniej w najbliższym czasie.
Szperałam dalej…
Wygrzebałam spodenki i leginsy ¾ na lato, leginsy długie wykorzystywane przeze mnie na jesienne bieganie i jazdę na rolkach, koszulkę na ramiączka i takie z rękawkami o różnych długościach, nawet męską – na siłownię – oddaną mi z uwagi na słuszną posturę poprzedniego właściciela.
Tak stworzyłam kolejne zestawy na ciepłe, chłodne i bardzo zimne dni.

 

  • bluzka – Adidas
  • spodenki – Domyos
  • japonki – 4F

 

  • rozpinana bluzka z kapturem – New Balance
  • spódnico spodenki – Nike
  • biustonosz sportowy – H&M

 

  • bluzka – Nike
  • bluzka na ramiączkach – Adidas
  • bluzka crossfit – Reebok
  • leginsy do kolan – Under Amour

 

  • bluzka bezszwowa – Smartwool
  • leginsy bezszwowe – Asics
  • buty neoprenowe – Scubapro

 

  • bluza – Vaude
  • bluzka crossfit – Reebok
  • leginsy zimowe – Newline
  • opaska na głowę – Nike
  • okulary – Brenda

 

Po prawie roku SUP-owania w tych ciuchach mogę śmiało powiedzieć, że stroje kąpielowe to najlepsze rozwiązanie na pływanie w upalne lato w Polsce. Jest niezbędnym ubiorem dla SUP-owiczek, wybierających się do ciepłych krajów. To jedyna alternatywa, pozwalająca maniaczkom słońca na równomierne i prawie całkowite opalenie swoich ciał. Oczywiście decydując się na ten outfit zainwestujcie w kremy do opalania z wysokim filtrem. Nie zapominajmy, że na wodzie opalamy się szybciej.

W ciepłe i chłodne dni najlepiej sprawdzają się ubrania z lycry, które nie tylko odprowadzają wilgoć na zewnątrz i szybko schną, ale także – ze względu na elastyczność materiału – zapewniają użytkownikowi swobodę ruchów, co jest niezbędne podczas wiosłowania.

Osobiście raczej unikałabym ubrań wykonanych z bawełny. Chociaż materiał jest miękki, oddychający i hypoalergiczny to nie sprawdza się na wodzie – długo schnie i jest podatny na zagniecenia.

Uwielbiam pływać w bluzce wykonanej z włókien wełny owczej (merynosów). Może nie jest to materiał na warunki wodne, ponieważ długo schnie po kontakcie z wodą, nie mniej jednak dobrze odprowadza pot na zewnątrz oraz stanowi ochronę termiczną przed wiatrem i promieniowaniem UV. No i jest milusi w dotyku. Nieraz ratowałam spieczone słońcem ciało pomarańczową bluzką z długimi rękawami, dzięki czemu mogłam SUP-ować w kolejne dni. Materiał merino nie przylega do ciała przez co wydaje mi się jedyną alternatywą, którą możecie ubrać na obolałe od oparzeń słonecznych ciała.

Poza sezonem wykorzystuję różnej długości leginsy z lycry, w tym zimowe leginsy termiczne przeznaczone na niskie temperatury. Górną partię ciała ogrzewam bielizną/bluzkami termoaktywnymi, bluzami sportowymi. Stopy ochraniam przed wodą wkładając pożyczone buty neoprenowe. Są miękkie, lekkie i wygodne. Co więcej, nie tylko dobrze trzymają ciepło, ale także ułatwiają wchodzenie/wychodzenie do/z wody po kamienistym dnie. Odkąd włożyłam je po raz pierwszy, nie wyobrażam sobie pływania bez nich na desce.

Buty piankowe to jedyny profesjonalny element mojego zestawu. Reszta, to ubrania amatorki, które niekoniecznie sprawdzają się SUP-ując poza sezonem. Jestem tego świadoma i wiem, że ciuchy na fitness czy bieganie nie uchronią mojego ciała przed szokiem termicznym, wychłodzeniem, kiedy wpadnę niespodziewanie do wody.
Rodzina zarzuca mi brak rozsądku, za każdym razem widząc jak idę popływać na desce ubrana w zwykłe ciuchy sportowe. Pozostaję głucha na stale zadawane mi pytanie co zrobię jak wpadnę do wody. Idę SUP-ować ignorując ich uwagi i kłótnie, które przybierają na sile wraz ze spadkiem temperatury powietrza i wody, szczególnie wiosną oraz jesienią. Wiem, że ryzykuję, lecz potrzeba uprawiania tego sportu jest silniejsza. Nie można mnie zatrzymać. Sama też nie potrafię znaleźć wymówki, która skutecznie zniechęciłaby mnie do SUP-owania w zimne dni.
Sezon SUP 2018 rozpoczęłam w maju, pływając po morzu Bałtyckim w nieciekawych warunkach pogodowych. Mimo podwijania nogawek nie uniknęłam zamoczenia leginsów wchodząc do wody. W konsekwencji pływałam w wilgotnym ubraniu. Dla porównania, zgodziłam się pożyczyć i wypróbować piankę. Czy któraś z Was miała okazję założyć prawie 20-letni, męski kombinezon nurkowy?

Pływało mi się świetnie. Nareszcie mogłam zmierzyć się z większą falą, nie obawiając się, że wpadnę do wody. Oprócz komfortu psychicznego, poprzez eliminację strachu przed kąpielą, uzyskałam ochronę ciała przed zimnem, dzięki czemu mogłam taplać się w morzu (temperatura wody na początku maja 12°C) bez opamiętania. Siadałam, klękałam na desce w momentach zmęczenia, nie martwiąc się, że przelewająca się przez pokład woda zamoczy mi strój. Pianka nie krępowała ruchów, nie utrudniała wiosłowania. Trudno było namówić mnie do zejścia na ląd.

Tak więc kombinezon oraz buty neoprenowe to niezbędny zestaw każdej SUP-owiczki, która chce być przygotowana na każde warunki pogodowe. Lepiej beztrosko szaleć na desce ubrana w piankę, niż pływać asekuracyjnie w ciuchach sportowych (zwłaszcza w chłodne dni) lub leżeć w łóżku zmożona przeziębieniem. Zalecam, abyście nabyły te elementy jak najszybciej.
Moja skarbonka powoli zapełnia się. Wiem, że już jesienią będę profesjonalnie przygotowana do uprawiania tego sportu. Nie mogę się doczekać.
Tym czasem przed nami lato. Czas wyciągnąć z szafy kostiumy kąpielowe, koszulki i spodenki.

One Reply to “W co tu się ubrać?”

  1. Fajnie, że piszesz o recyklingu odzieżowym i o wykorzystywaniu tego, co się ma w szafie, a nie o markowych rzeczach na deske, bo to spory wydatek, szczególnie dla osoby początkującej:)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.