Dzisiejszy oraz kolejne dwa wpisy chciałabym dedykować moim koleżankom, które uzmysłowiły mi, na naszym grudniowym spotkaniu, jak maleje aktywność fizyczna kobiet wraz z pogorszeniem się warunków atmosferycznych. Gdy zaproponowałam wspólne wyjście na basen, fitness usłyszałam: „Nie, jestem za gruba”, „Pójdę jak mi cellulit zniknie”, „Nie mam co na siebie włożyć” oraz „Nie chce mi się”. Zażenowana i wkurzona nie kryłam rozczarowania ich bierną postawą. Wiedziałam, że na polu walki o dbanie o kondycję zostanę sama, bez kobiecego wsparcia.
Dla mnie, osoby ciepłolubnej, wymagającej do życia temperatury co najmniej 20°C, przetrwanie zimy to męczarnia nie tylko z uwagi na pogodę, ale także ograniczoną możliwość pływania na desce. Jestem nieszczęśliwa, kiedy nie jestem na wodzie. Z roku na rok wydłużam sezon, co uważam za wyczyn i na prawdę nie wiem jak daję radę przebierać się w piankę w plenerze i pływać na SHARKU w temperaturach poniżej 3°C. Wyparcie rzeczywistości poprzez ignorowanie zimna? Determinacja? Uzależnienie? A może głupota, jak mówi moja mama.
Póki nie zamarzną jeziora wierzę, że w jakiś weekend uda mi się zamoczyć wiosło.
Jak odnaleźć się bez SUP-owania poza sezonem?
Co zrobić żeby pozostać fit przez zimę?
Od stycznia głowię się nad odpowiedziami. Nie wiem jak pogodzić obowiązki z aktywnością fizyczną. Już teraz doba jest dla mnie za krótka na realizację wszystkich punktów z rozkładu dnia. Muszę nadawać priorytety i zazwyczaj pierwszeństwo otrzymują praca i blog.
Dobry plan to podstawa. Pracuję właśnie nad grafikiem sportowym, który zamierzam realizować konsekwentnie do końca kwietnia 2019 r. Okres zimy i wiosny może być dla mnie tym najlepszym w roku, aby z jednej strony powrócić do zaprzestanych sportów, z drugiej utrzymać formę i być przygotowaną fizycznie na Sezon SUP 2019. A na tym najbardziej mi zależy.
Brak Wam czasu i motywacji? Nie chce Wam się wychodzić z domu, kiedy mróz za oknem? Mi też. Mimo wszystko nie zamierzam marnować czasu na byczenie się na kanapie.
Więc Drogie Panie, szukam dla Was ciekawych propozycji na aktywne przetrwanie zimy w miły sposób. Czuję, że moje propozycje przypadną Wam do gustu. Nie przyjmuję usprawiedliwień, a już na pewno bzdurnych wymówek w stylu tych, które przytoczyłam na samym początku wpisu.
To co? Działamy? Liczę na Was!
Pierwsza propozycja już w następnym wpisie!
jak zamarzną jeziora to „bojery” są ok 🙂 ale tej zimy w naszych stronach raczej to niemożliwe 🙂 i już lepiej na przód „SHRAKA” zamontować coś do kruszenia cienkiego lodu 🙂 no taki lodołamacz w wersji „light” w sam raz do naszego klimatu i wtedy będziesz śmigać jak atomowe lodołamacze w Arktyce 🙂