Lubniewice

„Lubniewice miejsce, które pokochasz”

Takim hasłem miasto zwabia turystów, zachęcając do wypoczynku w krainie trzech jezior, położonej w województwie lubuskim, 130 km na południe od Szczecina.
W moim przypadku slogan okazał się prawdziwy, bo moja miłość do tego miejsca ożyła na nowo.

O Lubniewicach przypomniał mi film „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”, dzięki któremu mogłam powspominać miejsca, w których wypoczywałam latem jako nastolatka.
Nostalgia rosła im częściej oglądałam film, aż w dniu 5 stycznia 2020 r. stanęłam na plaży Hotelu Woiński SPA z deską i wiosłem w rękach, gotowa odbyć sentymentalną podróż po jeziorach Lubiąż i Lubniewsko.

Z uwagi na porę roku hamowałam swoje ambicje, dostosowując się do warunków pogodowych. Niedziela okazała się najlepszym dniem na pływanie i jedynym bez opadów z całego weekendu. Słońce świeciło od rana, dzięki czemu lepiej zniosłam pierwsze godziny wycieczki, zanim temperatura powietrza przekroczyła 0°C. 

ETAP I
PRZESMYK

Pierwszym etapem trasy było dopłynięcie do przesmyku łączącego jezioro Lubiąż z jeziorem Lubniewsko, oddalonym od miejsca wodowania o około 1,7 km. Gdy tylko znalazłam się na wodzie obrałam kierunek północny – zachód, mijając z prawej strony Wyspę Miłości, zaś z lewej Centrum Wypoczynkowo – Rekreacyjne STILON, w którym wypoczywałam 23 lat temu. Liczyłam, że wysokie brzegi jeziora porośnięte lasami osłonią mnie przed wiatrem. Niestety, kolejne kilometry trasy pokonywałam wzdłuż południowej linii brzegowej. Nie mogłam doczekać się osiągnięcia zatoki, skrywającej wejście do przesmyku.

Przesmyk pamiętam jako magiczne miejsce, w którym pojawiały się dwa równoległe światy. W wąskim kanale woda niczym lustro odbijała czyste piękno natury. Gdzie była góra, gdzie dół? Który z nich był prawdziwy? Łatwo się było zatracić w tej iluminacji. Uwielbiałam ten widok.
Byłam ciekawa, czy tym razem odbiorę to miejsce w ten sam sposób już jako dorosła kobieta.
Nie pamiętam tylko mostku… Przepłynięcie pod nim sprawiło mi ogromną frajdę. Czułam się jak Alicja w Kranie Czarów. Wpływałam do innego świata, na którego końcu otwierało się jezioro Lubniewsko. Słowa nie wystarczą, aby wyrazić piękno przyrody w tym miejscu, mam nadzieję, że zdjęcia oddadzą wyjątkowość tego kanału.

ETAP II
JEZIORO LUBNIEWSKO

Ze względu na rozległość jeziora Lubniewsko (zajmuje powierzchnię ponad 2,4 km2), postanowiłam zwiedzić o tej porze roku jedynie północną jego część, tym samym pozostawiając sobie turystyczny niedosyt, jako zachętę na powrót w to miejsce w przyjemniejszych termicznie warunkach.
W konsekwencji przewidziałam 4 km trasę.

Gdy tylko wypłynęłam z przesmyku poczułam mroźny podmuch wiatru. Marzyłam, żeby jak najszybciej znaleźć się na słońcu, które tuż po godzinie 11:00 świeciło ponad koronami drzew. Skierowałam deskę na zachód. Zaczęłam wiosłować pod wiatr, który ustał, kiedy dopłynęłam do zatoczki. Na wodzie pojawił się lód. Drewniane pomosty urozmaicały krajobraz. Gdzieniegdzie powalone i nadgryzione drzewa zdradzały obecność bobrów.

Postanowiłam zrobić sobie przerwę na odpoczynek w północnej zatoczce jeziora. Drewniany pomost był idealny. Z kubkiem herbaty w ręku rozglądałam się po okolicy. Było tak spokojnie, tak cicho, tak pięknie. Pomyślałam, że jesień w tym miejscu musi być naprawdę kolorowa.

ETAP III
PRZESMYK POWRÓT

Przerwa na pomoście zażegnała zmęczenie. Czas gonił, więc należało wracać na jezioro Lubiąż. Gdy ponownie wpływałam do przesmyku, zauważyłam po prawej stronie brzeg porośnięty trawą. Przypomniałam sobie, że zawsze w tym miejscu moja mama ogłaszała postój, następnie wyciągaliśmy kajaki na ląd i każdy z nas dostawał coś do przekąszenia i picia. Po takim odpoczynku ja i moja siostra przestawałyśmy marudzić, chęci do pokonania następnych kilometrów wracały.

Powrót kanałem trwał dłużej, bo nie mogłam napatrzeć się na otaczające mnie piękno. Woda była przejrzysta. Obecność szczeżuj na dnie świadczyła o jej czystości. Było płytko, więc miałam ochotę zejść z deski, aby móc dostać się do każdego interesującego mnie miejsca. Co chwila robiłam zdjęcia. Czasami nie zwracałam uwagi dokąd niesie mnie deska. Przez moją nieostrożność zaplątałam się w bluszcz oraz ledwo uniknęłam zrzutki do wody, kiedy dziób SHARKA uderzył o brzeg – dwie wpadki podczas kręcenia jednego filmu. Wszystko zostało nagrane.

ETAP IV
JEZIORO LUBIĄŻ – CENTRUM

Po wypłynięciu z kanału podpłynęłam pod Ośrodek Wypoczynkowy POD BASZTĄ, z którego widać było zachodnią część jeziora. Jednak moją uwagę zwróciła ciekawa konstrukcja hangaru dla sprzętu wodnego. Nie odmówiłam sobie krótkiej przerwy na pomoście. Zajadałam się czekoladą i piłam herbatę zapatrzona w krajobraz z Wyspą Dużą na pierwszym planie.

Postanowiłam płynąć na wschód wzdłuż północnego brzegu jeziora Lubiąż, aby po 1,5 km dotrzeć do pałacu „Nowy Zamek”. Linia brzegowa, porośnięta drzewami i krzewami, pozostawała naturalna aż do obrzeży miasta. Przepiękne słoneczne popołudnie zachęciło ludzi do wyjścia z domów. Na plaży miejskiej, która dzień wcześniej świeciła pustkami, zaczęło być gwarno.
Z dużym rozczarowaniem przyjęłam fakt, że pałac jest niedostępny dla zwiedzających, a teren ogrodzony. Jestem szczęściarą, skoro kiedyś w nim bywałam. Jedzenie lodów na tarasie było dla mnie największą przyjemnością.

Popłynęłam dalej, chcąc zrobić jak najwięcej ujęć obiektowi. Przepłynęłam pod Mostkiem Miłości, aby następnie znaleźć się na południowym brzegu, z którego było widać pałac „Stary Zamek”, połączony z Parkiem Miłości ceglanym mostkiem.

BO PIĘĆ GODZIN NA WODZIE TO ZA MAŁO…

Zobaczenie Zespołu Pałacowego zakończyło ostatni IV etap zimowej SUP wycieczki. Powrót do Hotelu Woiński SPA odbyłam wzdłuż południowego brzegu jeziora przyglądając się zabudowie miasta. O godzinie 15:00 osiągnęłam plażę. Zmieściłam się w zaplanowanym czasie. Mimo pięciu godzin na wodzie nie miałam ochoty schodzić z deski. Wykorzystałam światło zachodzącego słońca do zrobienia zdjęć w rejonie Wyspy Miłości. W konsekwencji tego dnia pokonałam łącznie 14 km trasę.
I to było wspaniałe!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.