Podczas wiosennej inwentaryzacji mojej garderoby znalazłam ponczo MYSTIC – pierwszy prezent, którym zostałam obdarowana zaraz po zostaniu SUPGIRL. Ponieważ o takim plażowym outficie marzyłam od dziecka, obawa przed zniszczeniem wpłynęła na częstotliwość jego użytkowania. W konsekwencji gadżet częściej wisiał w szafie, niż był noszony. Ostatecznie został zapomniany, gdy powiększyłam kolekcję o kolejne marki COLORSHAKE i 7804.
W tym roku postanowiłam to zmienić. Korzystam więc z okazji, aby przybliżyć Wam kolejny model. Mamy początek sezonu SUP, więc to dla Was dobry moment na uwzględnienie takiego gadżetu w swoich wydatkach.
Praktyczność ponczo doceniłam dość szybko. Nie znam lepszego sposobu na sprawne i bezproblemowe przebranie się. Kiedy zaczęłam pływać także poza sezonem, odkryłam funkcję rozgrzewającą, która okazała się zbawienna dla mojego ciała wychłodzonego surfingiem w jesiennej aurze, czy też długimi SUP wycieczkami zimą.
Ponczo MYSTIC jest najprostszym modelem w mojej kolekcji, utrzymanym w minimalistycznym stylu. Logo firmy, ulokowane na klatce piersiowej, jest jedynym element dekoracyjnym. Kaptur oraz duża kieszeń to wyposażenie, z którego zawsze korzystam. Szary kolor może nie jest zbyt kobiecy, nie mniej jednak świetnie maskuje zabrudzenia.
Ponczo wykonano z mikrofibry, czyli lekkiego, miękkiego materiału. Jest delikatny dla ciała, więc nie obawiam się zakładać go na zranioną lub podrażnioną przez słońce skórę. Co jest istotne, bardzo dobrze chłonie wodę, jak również szybo schnie. Kolejną zaletą materiału jest odporność na zagniecenia. Dzięki temu jestem wolna od wyrzutów sumienia, kiedy za każdym razem upycham ponczo do plecaka lub niedbale wrzucam je na tylne siedzenie mojego auta.
Nie mam w swojej szafie bardziej uniwersalnego stroju. Urozmaica moją garderobę także jako piżama, podomka, sukienka, płaszcz. Służy mi nie tylko przed rozpoczęciem lub po zakończeniu sesji na wodzie, ale także w codziennym życiu. To moja trzecia ręka, którą wspieram się w różnych okolicznościach jak spacer, zakupy, kawa na mieście.
Czemu nie?
