Wyrzuty sumienia dopadają mnie w najmniej oczekiwanym momentach. Ostatnio wątpliwości zaprzątnęły moją głowę w długi weekend czerwcowy, kiedy ubrana w nowy letni kombinezon piankowy, z nową deską surfingową w ręku szykowałam się do wejścia do Bałtyku.
„Co, jeśli surfing to tylko moja fanaberia? Może pochopnie wydałam pieniądze? Przecież gdybym nie kupiła deski Whip kolejna pianka nie byłby mi potrzebna?”
Obliczyłam w pamięci ostatnie SUP-owe wydatki, uzmysławiając sobie, że mocno nadwyrężyłam swoje oszczędności. Z drugiej strony oszacowałam „zysk” jaki przyniosły mi zakupy po promocyjnych cenach oraz wynegocjowane rabaty, co poprawiło mi humor i pozwoliło cieszyć się surfingiem.
Każde hobby wymaga nakładów finansowych.
O ile wyposażenie siebie w sprzęt SUP było jednorazowym wydatkiem, tak zakup outfitów na deskę pozostaje dla mnie otwarty. A to dlatego, że wraz z rozwojem pasji pojawiają się kolejne potrzeby.
Chociaż przez pierwsze dwa sezony zaoszczędziłam pieniądze pływając w ciuchach i akcesoriach, w których zazwyczaj uprawiam sporty lądowe (bieganie, nordic walking, jazdę na rolkach), tak chęć wodowania deski przez cały rok wymusiła na mnie zainwestowanie w neoprenowy kombinezon, rękawiczki i kaptur jesienią 2018 r. Z kolei fascynacja surfingiem wydaniem pieniędzy na letnią piankę Roxy Prologue 2/2 mm z końcem tegorocznej wiosny.
Pianka Roxy to niejedyny wydatek na sezon SUP 2019.
Co jeszcze wpadło mi w ręce…
Strój kąpielowy to najszybciej zużywający się element mojej sportowej garderoby. Całoroczne pływanie na desce, a w rezultacie kontakt ze słoną wodą, słońcem i potrzeba częstego prania niszczą materiały, powodując utratę elastyczności, płowienie kolorów. W moim przypadku strój kąpielowy wystarcza mi na dwa lata intensywnego użytkowania.
Finalna wyprzedaż letniej kolekcji to moment, w którym decyduję się kupić nowy kostium. Rabaty w wysokości nawet 75% rekompensują mocno ograniczony wybór. Zawsze upoluję coś dla siebie. W tym sezonie noszę czarne bikini w kwiaty od H&M. Widać, że góra i dół pochodzą z różnych modeli? No właśnie. A także nie mam nic przeciwko pływaniu w strojach z przestarzałych kolekcji. Funkcjonalność i wygodę stawiam ponad bycie trendy.
Miałam wątpliwość, czy cienkie ramiączka góry kostiumu sprawdzą się podczas wiosłowania. Dzięki możliwość ich regulacji, a także zastosowaniu szerokiego, elastycznego brzegu pod biustem, top dobrze przylega, utrzymując w ryzach jego zawartość.
Model bikini to letni look, który zakładam na spokojne pływanie na desce allround. Jeszcze nie odważyłam się surfować w mocno wyciętym stroju. Nie chciałabym, aby fala zrzucając mnie z pokładu deski zabrała jeszcze dolną część mojego odzienia. Lubię ryzyko, ale bez przesady. Póki co figi sprawdzają się najlepiej w dynamicznych morskich warunkach.
Top Roxy Fitness Crop Top kupiłam przypadkowo w Sopocie podczas kwietniowego pobytu w Trójmieście. Mimo, że sklep Store & More mijałam wielokrotnie podczas spacerów po Monciaku (najsławniejszym deptaku w Sopocie), nigdy tam nie byłam. Logo Roxy, widniejące na elewacji budynku, zaintrygowało mnie do wejścia do środka. Staniki sportowe interesowały mnie najbardziej. Z trzech mierzonych propozycji wybrałam zabudowany top z fajnym napisem Sea you soon. Regularna cena powalała z nóg. Nie zdecydowałabym się na zakup gdyby nie 50% obniżka.
Jestem bardzo zadowolona z wyboru. Czuję się w nim bardzo komfortowo również zakładając go pod piankę. Krój oraz szerokie, elastyczne ramiączka topu zapewniają wysokie wsparcie podczas wysiłku. Świetnie utrzymuje biust w trakcie wiosłowania, jak i treningów biegowych lub ćwiczeń.
O japonkach marki Havaianas marzyłam odkąd pływam na desce. Kiedy (w tym samym sklepie) zobaczyłam kosz z przecenionym obuwiem tej firmy poczułam się jakbym wygrała los na loterii. Szczęście trwało krótko, ponieważ beżowe espadryle były tym, co pozostało z mojego rozmiaru. A ponieważ kosztowały grosze wzięłam je jako alternatywę dla klapek. Zdjęcie butów znajdziecie niżej.
Bawełnianą sukienkę wiązaną na szyi ROXY Miss California wybrałam z potrzeby posiadania luźnego ubrania, pozwalającego mi na szybkie i sprawne przebranie się przed lub po pływaniu, a jednocześnie zajmującego niewiele miejsca w torbie. Deficyt lekkich i zwiewnych sukienek w mojej szafie był kolejnym argumentem przemawiającym za zakupem, tak jak obniżka ceny o prawie 180 zł. Ku mojemu zdziwieniu sukienkę Roxy da się nosić jako spódnicę. Modny t-shirt i espadryle od Havaianas świetnie wpisują się w miejską stylizację na spotkania kawowe ze znajomymi.
Ekspresowe tempo łapania opalenizny – jest początek lata, a już w pracy wołają na mnie Czekolada – oraz pierwsze w tym roku poparzenie słoneczne pleców przyspieszyły decyzję o nabyciu koszulki z lycry z długimi rękawami Day Drift Floral marki Billabong. Materiał jest lekki, delikatny i rozciągliwy. Nie krępuje ruchów. Szybko schnie. To tarcza ochronna dla mojej skóry przed promieniowaniem UV i wiatrem. Nadaje się na pływanie na desce w upały i chłodniejsze dni. Co więcej, koszulkę można stosować pod piankę jako warstwę docieplającą. Przyda się do SUP-owania poza sezonem.
Do kompletu kupiłam szorty.
Zestaw Billabong Day Drift to najchętniej zakładany przeze mnie outfit sezonu. Uwielbiam ten kwiatowy wzór.
To by było na tyle z mojego zakupowego szaleństwa. Uważam, że opłaciło się nadwyrężyć domowy budżet, dzięki czemu w mojej szafie znalazła się spora kolekcja strojów na deskę, które mogę nie tylko wykorzystać do innych aktywności, ale także łączyć ze stylizacjami na co dzień. Zobaczymy czy jestem przygotowana na każdą sytuację oraz warunki pogodowe.
Liczę, że inwestycja w dobre marki pozwoli mi cieszyć się ubraniami na dłużej.
Na liście SUP-owych potrzeb pozostają profesjonalne okulary przeciwsłoneczne oraz rękawiczki na lato. Chyba, że w końcu uda mi się znaleźć te rowerowe, w których pływałam na SHARKU od samego początku. Z pewnością byłaby to pożądana oszczędność.
Kolejny shopping? Nieprędko, dopiero w przyszłym roku.