W związku z tym, że tworzenie zeszłorocznego wpisu Piękna zawsze i wszędzie sprawiło mi ogromną przyjemność, także i w tym roku zdecydowałam się poświęcić miejsce na blogu tematyce pielęgnacji ciała.
Przygotowania rozpoczęłam dość wcześnie, bo w listopadzie 2018 r., kompletowaniem zestawów kosmetyków ‘NA CO DZIEŃ’ i ‘NA DESKĘ SUP’. Poszukiwania ciekawych produktów objęły nie tylko Szczecin, ale także Warszawę. To w sklepie JEJU kupiłam najwięcej produktów, mających przygotować, ochronić oraz zregenerować moją skórę latem, czyli w okresie najczęstszej ekspozycji na słońce, wiatr oraz kontaktu ze słoną wodą. Zadowolona z faktu, że mogę grudzień przeznaczyć na testowanie kosmetyków, nie przewidziałam jednego – przedświątecznego nalotu koleżanek. No i zaczęło się: „Skąd masz taki fajny krem do ciała?”, „Mogę sprawdzić jak to pachnie?”, „Może sprezentujesz mi ten peeling?”, „Daj mi jedną maseczkę, przecież masz dwie. Proszę, proszę, proszę!”
!!! O JEJU !!!
Ten kobiecy armagedon kosztował mnie sporo nerwów, a co najgorsze uszczuplił zestaw ‘NA CO DZIEŃ’ w 70 %. Brak asertywności doprowadził mnie do punktu wyjścia. Musiałam uzupełnić zestaw o zabrane mi dobra.
Zamiast złożyć zamówienie on – line, wolałam poczekać na wyjazd do Warszawy na targi Wiatr i Woda z końcem lutego 2019 r., aby osobiście zrobić zakupy w JEJU oraz zaspokoić ciekawość jak wygląda beauty store po zmianie lokalizacji na ul. Oleandrów.
I tak, dzięki zaangażowaniu Pani Marty, odtworzyłyśmy zestaw urodowy do codziennej pielęgnacji na sezon SUP 2019.
ZESTAW DO
‘CODZIENNEJ’ PIELĘGNACJI SKÓRY
- peeling do ciała rozmaryn & limonka – IOSSI
- masło do ciała mandarynka & bergamotka – IOSSI
- nawilżający krem do rąk – PIL’ATEN
- pianka do mycia twarzy i demakijażu – TESS
- rekonstruujący krem Hello Sunshine – ALKEMIE
- maseczka w płachcie pszenica & seler – ARIUL
- maseczka w płachcie mleko & banan – A’PIEU
- kolagenowa maseczka do ust – PIL’ATEN
Kosmetyki polskiej marki IOSSI zaproponowała mi Pani Marta, jako te najlepiej dopasowane do moich potrzeb. Postawiłam na organiczne masło shea oraz oleje roślinne, bogate w witaminę E, działające odżywczo, regeneracyjnie, a nawet ujędrniająco. Zależało mi także, aby zawarte składniki wyciszały moją skórę, łagodziły podrażnienia związane z częstym przebywaniem na słońcu.
Zaufałam marce.
Cukrowy peeling do ciała o zapachu rozmarynu i limonki oraz masło do ciała mandarynka i bergamotka zdobyły moje uznanie już po pierwszym zastosowaniu. Jestem pod wrażeniem nie tylko efektu długiego nawilżenia skóry, ale także jej gładkości. Ponieważ oba produkty pozostawiają na ciele tłusty filtr wolę aplikować preparaty wieczorem. Dodatek soli epson wymusza na mnie ostrożne użycie peelingu w okolicach uszkodzonej skóry.
Zapachy kosmetyków są powalające. Długo utrzymują się na skórze. W tym roku postawiłam na nieoczywiste połączenia, w których nie mogło zabraknąć cytrusowej nuty, która faktycznie orzeźwia i energetyzuje ciało oraz zmysły.
Jestem naprawdę zadowolona z efektów. Wystarczy fajny produkt, aby polubić wieczorne rytuały pielęgnacyjne. Od dwóch miesięcy ciężko mnie wygonić z łazienki. Marka IOSSI to moje odkrycie roku 2019. Wiem, że pozostanie ze mną na dłużej. Jestem wdzięczna, że nareszcie mogę kupić kosmetyki w ekologicznym, szklanym opakowaniu. Dziękuję!
Nawilżający krem do rąk z masłem shea marki PIL’ATEN znalazł się w tegorocznym zestawie pielęgnacyjnym ze względu na właściwości odżywcze. Jest idealny dla suchej, wrażliwej skóry. Doskonale nawilża oraz przynosi ulgę moim dłoniom po intensywnym pływaniu na desce. Krem szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. To kosmetyk, który najchętniej nakładam przed snem.
Pianka to jedyna forma kosmetyku do mycia twarzy, którą toleruje moja skóra. Próbowałam żeli, toników. Niestety, nawet te nawilżające wywoływały u mnie efekt ściągnięcia oraz – czego nienawidzę – uczucie lepkości. Dlatego nieprzerwanie od ośmiu lat stosuję naprzemiennie dwa produkty: piankę do mycia twarzy IWOSTIN HYDRO Sensitia oraz Pharmaceris Puri – Sensilium przeznaczone do skóry suchej, wrażliwej oraz skłonnej do alergii. Chociaż produkty te spełniają moje oczekiwania w 100 %, potrzebowałam przełamać tę monotonię w pielęgnacji. Za namową Pani Marty postanowiłam wypróbować delikatną piankę do mycia twarzy i demakijażu polskiej marki TESS. To był celny strzał. Jestem bardzo zadowolona, bo działaniem dorównuje moim dermokosmetykom. Zaskakujące, jak na produkt za niecałe 20 zł.
Hello Sunshine rekonstruujący krem brązujący marki ALKEMIE to dla mnie najbardziej wymagający kosmetyk tegorocznego zestawu do codziennej pielęgnacji. Dlaczego? Słowo brązujący kojarzy mi się negatywnie, bo z samoopalaczami, a dokładny sposób aplikacji przerasta mnie już na samą myśl. Przyznaję, nadal pozostaję sceptyczna. Z jednej strony boję się go użyć, a z drugiej jestem ciekawa jego działania. Jest to wegański krem do twarzy, dedykowany skórze wystawianej na działanie promieni słonecznych, przez co narażonej na fotostarzenie. Więc mam do czynienia z profesjonalnym preparatem nie tylko regenerującym odwodnioną skórę, ale także wyrównującym koloryt, niwelującym przebarwienia. Zanim kupiłam kosmetyk Pani Marta dała mi próbki. Po aplikacji kremu moje obawy nie wystąpiły, za to skóra była aksamitna i delikatna. Nawet słodkawy zapach przypadł mi do gustu. Na razie dojrzewam mentalnie do użycia Hello Sunshine. Codziennie mijam opakowanie, stojące na półce. Poczekam do końca miesiąca. Potem zobaczymy co się stanie.
Nie wyobrażam sobie pielęgnacji skóry twarzy bez maseczek w płachcie. Kupuję je od roku i jest to dla mnie najłatwiejszy oraz najszybszy sposób na poprawienie jej kondycji. Wybieram zazwyczaj te nawilżające, aby wzmocnić działanie kremów oraz przyspieszyć proces odbudowy bariery ochronnej skóry. Stosuję przynajmniej dwa razy w miesiącu. Zazwyczaj nakładam je wieczorem lub po pływaniu na desce, kiedy moja skóra jest zmęczona, odwodniona, podrażniona. Maseczki szybko przynoszą ukojenie, a skóra pozostaje gładka na długo.
W tym sezonie nakładam maski warzywno – owocowe: oczyszczająco – nawilżającą z wyciągami z pszenicy oraz selera marki ARIUL oraz rozświetlająco – odżywczy mleczny koktajl bananowy marki A’PIEU. Arkusze obu masek wykonane są z włókien kukurydzy, dzięki czemu płachty ściśle przylegają do twarzy, zapewniając skuteczne przenikanie do skóry aktywnych składników pielęgnacyjnych. No i są biodegradowalne.
Nic mnie tak nie denerwuje jak spierzchnięte usta. Problem nasila się latem, na co reaguję odruchem ‘skubania’ i dotykania warg, czym tylko pogarszam ich kondycję. Oprócz kremów natłuszczających skórę wspomagam się maskami na usta z roślinnym kolagenem marki PIL’ATEN, które skutecznie złuszczają martwy naskórek. Wystarczy 15 minut, aby skóra była odżywiona oraz rozświetlona.
To kosmetyk must have. Doceni go każda dziewczyna, która używa szminki lub błyszczyka na co dzień.
Sama kupuję w dużych ilościach, tak na wypadek niespodziewanego nalotu koleżanek.
ZESTAW PIELĘGNACYJNY
‘NA DESKĘ SUP’
- preparat do opalania dla dzieci z filtrem SPF 50+ – Avène
- zestaw przeciwsłoneczny – MIMITIKA
- krem aktywator nawilżenia – IWOSTIN
- bananowy błyszczyk do ust – TONYMOLY
- bananowe mleczko do rąk – TONYMOLY
Krem przeciwsłoneczny to obowiązkowy kosmetyk tego zestawu. W tym sezonie postawiłam na francuskie marki Avène oraz MIMITIKA.
Produkty do opalania Avène stosuję od dawna i cenię je za lekką konsystencję, szybkość wchłaniania oraz wodoodporność. Ceny regularne kosmetyków są dość wysokie, dlatego już jesienią wypatruję promocji. Z początkiem roku udało mi się upolować preparat do opalania dla dzieci z filtrem SPF 50+ z 70 % zniżką. Wielkość opakowania jest idealna do turystycznej kosmetyczki, zaś kształt umożliwia sprawną aplikację kremu w trakcie pływania na desce.
Markę MIMITIKA poznałam pięć miesięcy temu. Moją uwagę zwróciły letnie zestawy przeciwsłoneczne w podróżnych formatach, składające się z trzech wegańskich kosmetyków ochronnych, przeznaczonych dla każdego rodzaju skóry. Pojemności opakowań oraz cena – obniżona o 50 % – przyspieszyły podjęcie decyzji o zakupie. I tak stałam się właścicielką zestawu Summer Essentials zawierającego: przeciwsłoneczny krem do twarzy z SPF 50, przeciwsłoneczny spray do ciała SPF 30 oraz balsam do ciała po opalaniu. Krem do twarzy, w przeciwieństwie do pozostałych dwóch produktów, ma gęstą konsystencję. Mimo to, dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Skóra pozostaje długo nawilżona. Czego nie uniknę w preparatach do opalania to zapachu. Na szczęście w produktach tej marki jest on bardzo delikatny i krótko utrzymuje się na skórze. Nie mogę doczekać się lata, aby przetestować kosmetyki w szczycie sezonu.
O ile w balsamach do ciała nie przeszkadza mi intensywny zapach, tak w przypadku kremów do twarzy pozostaję wierna preparatom bezzapachowym. Produkty z niebieskiej serii marki IWOSTIN zapełniają moją kosmetyczkę od ośmiu lat. Zawsze mam pod ręką piankę do mycia twarzy, krem nawilżający na dzień z filtrem oraz obowiązkowo krem regenerujący na noc o bogatszym składzie.
W tym Sezonie SUP 2019 ma premierę IWOSTIN Hydro Sensitia Krem aktywator nawilżenia. Stosuję go po pływaniu, po uprzednim oczyszczeniu i odświeżeniu skóry twarzy wodą termalną, np.:
Uriage. Krem ma lekką konsystencję, więc łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Natychmiastowo eliminuje uczucie wysuszenia skóry, przynosząc ukojenie. Jest bardzo wydajny. Co najważniejsze, nie pozostawia lepkiego filmu na skórze.
Doceniłam także aspekt praktyczny. Kosmetyczkę zabieram na deskę lub chowam do torby z innymi rzeczami do pływania, przez co nieuniknionym jest zabrudzenie opakowań piaskiem. W konsekwencji oprócz czyszczenia sprzętu po pływaniu, pod bieżącą wodą lądują kosmetyki. Dlatego opakowania z pompką najłatwiej utrzymać w czystości, bez ryzyka utraty ‘sterylności’ ich zawartości.
Bananowy błyszczyk do ust oraz bananowe mleczko do rąk TONYMOLY to zeszłoroczne prezenty urodzinowe od przyjaciółki, z użyciem których postanowiłam poczekać do Sezonu SUP 2019. Do tej pory nie udało mi się znaleźć błyszczyka, na który tak dobrze reagowałaby moje usta. Oba produkty skutecznie rozprawiają się z przesuszoną skórą, zapewniając długotrwałe nawilżenie. No i ten bananowy zapach oraz fantastyczna forma opakowania. Uwielbiam je.
Tworzenie zestawów pielęgnacyjnych jest mało skomplikowaną sprawą. Wystarczy wykazać się cierpliwością oraz samozaparciem w poszukiwaniu odpowiednich kosmetyków. Poświęcając odrobinę uwagi swojemu ciału oraz wkładając minimalny wysiłek w przygotowanie skóry na letni sezon unikniecie problemów, które mogą wyłączyć Was z uprawiania sportu na wiele tygodni.
Poparzenia, ból, swędzenie? Serio? Nie lepiej zadbać o skórę i cieszyć się SUP-owaniem?
Czekam na Wasze opinie. Jestem ciekawa, jak Wy przygotowujecie swoje ciała na sezon SUP. Zdradźcie jakie są Wasze ulubione kosmetyki? Chętnie wypróbuję.