„Zawsze wiedziałam, że jesteś szalona”. Tak moja koleżanka spuentowała mój zamiar odbycia SUP wycieczki po Odrze w świąteczne, nieco mroźne i wietrzne przedpołudnie.
To, co dla innych wydaje się szaleństwem dla mnie jest codziennością, którą aby realizować nie mogę wybrzydzać w warunkach pogodowych. Bycie SUP freakiem pozwala – przynajmniej mi – tolerować niedogodności. Niskie temperatury powietrza i wody to jedne z nich. Skoro nie mogę odmówić sobie wodowania deski poza sezonem, musiałam oswoić się z zimnem. Przystosowałam się, co dla osoby ciepłolubnej, potrzebującej do życia temperatury minimum 20°C, było prawdziwym wyzwaniem.
SUP wycieczki zimą mogą być przyjemnością. Wystarczy właściwie przygotować się na wejście na wodę.
Przyjęłam prostą zasadę. Najpierw wizualizuję sobie najgorszą, najtrudniejszą sytuację, jaka może przydarzyć mi się podczas SUP wyprawy. Następnie zabieram, pakuję wszystko to, co chciałabym mieć pod ręką w ekstremalnych przypadkach.
OUTFIT NA DESKĘ
SUP-owanie w ubraniach sportowych poza sezonem budzi wiele kontrowersji. Moje początki były równie odważne zanim kupiłam piankę. Od zeszłego roku przyjęłam zasadę:
„Jest pianka, jest pływanko”,
którą słyszy ode mnie każdy, kto ma zamiar towarzyszyć mi na wodzie. Wierzę w swoje umiejętności, lecz ryzyko wpadnięcia do wody zawsze biorę pod uwagę. Co więcej, muszę być przygotowana na zmianę warunków pogodowych na gorsze. Pływanie w trakcie opadów deszczu/śniegu jest mało przyjemne. Dlatego kombinezon neoprenowy uważam za najwłaściwszy strój na SUP-a, który nie tylko zapewnia komfort cieplny, ale także ochroni ciało przed szokiem termicznym oraz wychłodzeniem, kiedy zdarzy mi się znaleźć w wodzie.
Grubość neoprenu 3/2mm, przy temperaturze powietrza nieprzekraczającej 5°C, jest dla mnie niewystarczająca, dlatego zakładam warstwę docieplającą na wierzch. Wiatrówka sprawdza się najlepiej. Co najważniejsze jest lekka, więc nie stanowi dodatkowego balastu, który po kontakcie z wodą utrudniłby mi ponowne wejście na deskę.
Niezależnie od długości dystansu nie wyobrażam sobie pływać bez czapki, komina (chusty na szyję) i neoprenowych rękawiczek. To obowiązkowy zestaw, bez którego nie wchodzę na wodę. Dodatkowo zabieram kaptur neoprenowy, którego używam podczas opadów. Jest mi w nim cieplej niż w wełnianej czapce. Wada tłumi dźwięk, więc trzeba troszkę pokrzyczeć, żeby prowadzić konwersację.
Stopy to jedyna część ciała, której nie potrafię ochronić przez zimnem o tej porze roku. Trudno wyeliminować problem, kiedy pokład deski – z racji grubości 10 cm – jest regularnie zalewany wodą, a ja całą trasę brodzę w kałuży zimnej wody.
W butach nurkowych pływam od trzech lat. Gruba podeszwa oraz możliwość włożenia stopy ubranej w nawet dwie pary skarpet nie zapewniają mi wystarczającego komfortu cieplnego. Najdłuższy mój pobyt na wodzie to pięć godzin w mroźny, słoneczny dzień.
Od dwóch tygodni mam do dyspozycji buty o grubości neoprenu 5mm, które z racji konstrukcji i dopasowania zakładam na bosą stopę. Ku mojemu rozczarowaniu z trudem wytrzymałam dwugodzinne pływanie.
Poszukiwanie idealnych butów na zimowe wyprawy trwa. Póki co faworytem jest ten model.
BEZPIECZEŃSTWO NAJPIERW
Liczę na Wasz rozsądek, jednak przypomnę o ograniczaniu ryzyka do minimum. Kamizelka ratunkowa oraz leash to obowiązkowe wyposażenie mojej deski SUP, z którego korzystam przez cały rok.
ZESTAW PODRÓŻNICZKI
Kaptur neoprenowy, ręcznik, chusteczki higieniczne, zapalniczka latarka oraz power bank to mój niezbędnik SUP podróżniczki, który pakuję do wodoszczelnej torby.
Nie zapominam o kremie ochronnym do twarzy. Marki godne polecenia, które stosuję od wielu lat, to IWOSTIN oraz Avene, dostępne w aptekach.
DOPALACZ ENERGETYCZNY
Oprócz gorzkiej czekolady bułka z serem to mój ulubiony posiłek regeneracyjny. Zimą rezygnuję ze świeżych owoców (wychładzają organizm) na rzecz suszonych. W kryzysowych sytuacjach wspomagam się żelkiem energetycznym. Gorąca herbata dopełnia moje konsumpcyjne potrzeby. Warto zainwestować w dobry termos turystyczny. Mój, firmy ESBIT, sprawdził się podczas długich sesji w temperaturze powietrza 0°C – 3°C. Mogłam rozgrzać się ciepłym napojem po pięciu godzinach bycia na wodzie.
COŚ NA ZMIANĘ
Ponieważ pływam w piance nie uwzględniam potrzeby przebierania się w trakcie wycieczki nawet gdybym wpadła do wody. W konsekwencji na pokład zabieram jedynie bluzę, parę skarpet narciarskich oraz zapasowe rękawiczki.
Ciuchy na przebranie trzymam w aucie, które przypomina garderobę niezależnie od pory roku. Zawsze mam w nim torbę sportową z ubraniami i butami na zmianę. Za każdym razem pakuję poncho, w którym przebieram się oraz dogrzewam po zejściu na ląd.
Widzicie? To łatwe. Po prostu przełamcie komfort cieplny i wskoczcie na SUP-a dobrze przygotowani. Wysilcie się, ponieważ warto odkrywać piękno zbiorników wodnych także zimą.