Nie sądziłam, że zabawię na wybrzeżu dłużej, niż zakładałam. Moja majówka trwa już drugi tydzień. Póki wywiązuję się z obowiązków służbowych, pracę zdalną kontynuuję w ‘prywatnym biurze’, zlokalizowanym niedaleko morza.
Co ciekawe, mój tryb życia tutaj niewiele różni się od tego, prowadzonego przeze mnie w Szczecinie. Komputer służbowy odpalam o siódmej rano. Pracę kończę zazwyczaj po ośmiu godzinach. Potem zaczynam żyć własnym życiem: gotuję obiad, uprawiam sport, chodzę na kawę. Każde popołudnie spędzam na zewnątrz. Chęć obcowania z naturą jest silniejsza od wiatru, czy deszczu. Uwielbiam spacery po lesie, które resetują moją głowę po wysiłku umysłowym. Zaś plaża stała się moim salonem, w którym ćwiczę, czytam książki oraz oglądam jedyny program „Zachody słońca” – serial transmitowany na żywo każdego dnia.
Jednak najwięcej frajdy sprawia mi SUP-owanie na falach. Tutaj mam nieograniczony dostęp do morza i korzystam z niego kiedy tylko zechcę. Co najważniejsze, nie marnuję czasu na dojazdy. Mam do dyspozycji trzy deski, więc jestem przygotowana na każdą ewentualność. Najwięcej umiejętności oraz SUP-owych doświadczeń zdobyłam właśnie na Bałtyku. Dlatego cieszę się, że mogę uczyć się pływać na nowej desce Red Paddle Elite 14’0”x27” w bardziej wymagających warunkach.
W tym miejscu lubię samotność. Najchętniej wyrzuciłabym telefon, wyłączyła Wi – Fi i zafundowała sobie detoks od cywilizacji. Nie przeszkadza mi brak towarzystwa. Raczej stronię od ludzi, ponieważ widząc śmieci, walające się w lesie i na plaży, mam wrażenie, że wyznajemy inne wartości, więc tym samym nie mam im nic do powiedzenia. Większym szacunkiem darzę moich nowych sąsiadów – ptaki, które codziennie odwiedzają mnie na balkonie. Nie przeszkadza mi ich wścibstwo, bo sama wykazuję podobne zainteresowanie ich życiem, co oni moim.
To jednak miejsce ma znaczenie. Wystarczy zmiana otoczenia, aby codzienna rutyna przestała być uciążliwa. Dla mnie to chwilowa odskocznia, którą doceniam, ponieważ rzadko mogę pozwolić sobie na ucieczkę z miasta. Im dłużej tu jestem, tym chęć powrotu do domu słabnie.
To smak życia, o którym zawsze marzę będąc nad Bałtykiem. Może w niedalekiej przyszłości będzie mi dane być właścicielką domku na klifie ze szklana werandą z widokiem na morze.