Ekscytacja rozpoczęciem Sezonu SUP 2019 towarzyszy mi od ponad 2 tygodni. Nadal nie ustępuje, chociaż urzeczywistniłam pierwszą część swoich planów. Jestem nad morzem, na 380 km linii brzegowej Morza Bałtyckiego. Siedzę w tym samym miejscu, które zostało uwiecznione na zdjęciu zamieszczonym w pierwszym wpisie Inżynierki na Obcasach. Jestem już na innym etapie życia, niż wtedy. Wdycham morskie powietrze pełną piersią, uśmiecham się, a w mojej głowie zamiast obaw i lęku, kłębią się pomysły na jak efektywniejsze spędzenie nadchodzących dni.
Nie wyobrażam sobie spędzać majówki nigdzie indziej, niż nad Bałtykiem. Nie chcę otwierać sezonu SUP w innym miejscu. W tym otoczeniu czuję się i wypoczywam najlepiej. Lubię tą przestrzeń. Jestem uzależniona od morza. Fascynuje mnie jego nieprzewidywalność, która uatrakcyjnia mi pływanie na desce. Takie warunki pasują mi najbardziej. Jest także wymiar mentalny. Przebywanie w tym miejscu co roku pozwala mi docenić zmiany w moim życiu oraz dostrzec różnice między tym kim byłam, a tym kim jestem teraz.
Ławeczka na klifie to mój punkt obserwacyjny na morze, ale też moje życie. Poranne spacery w to miejsce stały się dla mnie obowiązkowe z potrzeby zarówno rozpoznania warunków pogodowych i stanu morza, koniecznego do przygotowania siebie i sprzętu do pływania, ale także wyciszenia swoich emocji i naładowania ciała pozytywną energią na cały dzień.
Tegoroczna majówka jest dla mnie wyjątkowa. Oprócz mojego SHARKA mam ze sobą jeszcze jedną deskę: Surf SUP 8’10” Whip. Dzięki Arturowi z King Of Wake mam możliwość testowania mojego ulubionego modelu deski Red Paddle Co. Nie mogę doczekać się spełnienia swoje marzenia z dzieciństwa. To będzie dla mnie duża odmiana pływać na profesjonalnym sprzęcie surf zamiast na dmuchanym materacu, na którym pokonywałam fale będąc nastolatką.
Nie mogę doczekać się nowych wrażeń. Jestem przygotowana na każde warunki.
Szkoda czasu na sen, więc
WAKE UP, GO SUP
Chyba po angielsku brzmi lepiej 🙂